wtorek, 29 grudnia 2015

***

Nic się nie dzieje 
Gdy serce wyleje 
Słabość 
Pewien koncept 
Jak ropa nie krew 
Wylewa się gniew 
Wylewa z ruiny 
Wątłej dzieciny 

Kruchość konstrukcji 
Zawodnej konwulsji 
Jest, ale nie do końca 
Ta pseudoagonia 
Bez krzyku tracenie 
Myślenie dążenie 

Jedno westchnienie 
Na uwielbienie 
Szare marzenie 
Pokorne spełnienie
Ustające krążenie

Jak zacząłem tak kończę 
Z punktem wyjścia się łączę 
Nie zmieniam nic na zewnątrz 
Rozpadam się wewnątrz 
Im więcej krążę 
Im dłużej żyję 
I to je zabije

sobota, 7 listopada 2015

Ty

Zimne ręce mnie witają 
Energią bezsilności 

Miłym uśmiechem 
Niecierpliwie krzyczą : "JĄ!  JĄ!", a echo
"Ą Ą ĄĄĄ!"

Zimnym oddechem otulają 
A dusze przy nich kamienieją
Myśli skraplają się krwią 
I płyną do nich 
Lęk ofiarowują wzamian 
Częstują paniką i strachem
Zabijają 

środa, 4 listopada 2015

Pani

Żyła sobie kiedyś Pani 
O szczupłej krtani 
Eleganckim krokiem 
Wchodziła przez drzwi bokiem 
Miała długie palce
Czasem pomagały jej w walce 
Z upartymi osobami 
Niezgadzającymi się z jej zasadami 
Bardzo stanowczą była osobą 
Dla niektórych sympatyczną i zrównoważoną 
Boso przechodziła przez każde progi 
Wąskie miała usta i zakryte nogi 
Nic nie mówiła, czasem tylko uśmiechała 
Nigdy się nie śmiała, nigdy nie szalała 
Lubiła cierpliwych, co na nią czekają w spokoju 
Bez zbędnych nerwów, obaw i popłochu 
Czy sprawiedliwa była trudno stwierdzić 
Mogła ludziom dać nadzieję lub zniechęcić
Uciszała tych zuchwałych, co z nią się chcieli droczyć 
Niektórzy chcieli ją przechytrzyć, a część walkę toczyć 
Miała wielu przyjaciół, którzy się zgadzali 
Ze szczerym uśmiechem serca przed nią otwierali 
Takich ceniła, mocno otulała 
A kiedy przyszła chwila, do siebie na herbatkę zabierała 

poniedziałek, 26 października 2015

***

Nie chcę Ciebie dotykać 
Spalę się w mrozie 
Nie chcę Ciebie słyszeć 
Ogłuchnę w ciszy 
Nie chcę Ciebie widzieć 
Oślepnę patrząc w pustkę
Nie chcę Ciebie czuć blisko 
Odejdę wolno 
Cicho
Na palcach po rozbitym szkle 
A kiedy zatęsknisz
Zostanie Ci to 
Co wybrałeś 


niedziela, 25 października 2015

Biały Koniec

Biały Koniec 
Bezbolesny Koniec
Przywitał cię 
W środku dnia 
Długo trwał 
Powoli 
Między chwilami 
Niedoli 
Spał 
Teraz wstał 
Wita się 
Po trochu 
Mija 
Widok 
Wokół 

środa, 14 października 2015

Koniec

Wyrywa z sercem uczucia 
Kroi na kawałki, zagłusza
Czarnej krwi nie wzrusza
Strzępy ognia wymusza 
I pali mnie od środka 
Skryta agonia 
To koniec 
Koniec wszystkiego
Tego co spotkało mnie dobrego i złego 
Śmiech zatruł mi usta 
Oczy zakryła chusta 
W głowie pustka 
Po sercu nożem muska 
Jak rózga 
Wybucha fala grzmotów w uszach 
Roztrzaskana dusza 
Krwawe łzy wymusza 
Szepcze: "się nie ruszaj 
Ja twój syk zagłuszam"
Odrętwienie w końcach nerwów 
Pozrywanych strzępów 
Ilość dźwięków i lęków 
Gwizdów i jęków 
Zabiera mnie do swych kręgów 
Czarnych kresów 
Mroku Zamętów
Unosi ręce 
Padłam i klęcze 
Krzyki na wietrze 
Miliony szeptów 
I na Wieki Wieków 


poniedziałek, 5 października 2015

***

Proszę, nakarm się moimi łzami 
Niech będą jak Twoja krew 
Odkupieniem
Dotknij ich żywych, człowieczych 
Jak płyn z Twoich ran 
Weź je ze sobą 
Lecz mimo to
Nie dorównają Twojej krwi 
Liche, nędzne, zabłąkane krople 
Spragnione ofiarowania 
Krystaliczna czerwień 

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Człowiek z łez

W blasku oczu 
płynnych jak wosk 
z rozżarzonych świec 
Aksamitne łzy 
przezroczyste 
Wylewają się jak noc 
po bezchmurnym zachodzie 
Topią się 
na gorących policzkach 
I spływają 
na biały obrus krople 
Niszczą nieskazitelność 
Wosk ze świecy
Łzy z człowieka 
Świeca z wosku 
Człowiek z łez 

czwartek, 6 sierpnia 2015

Pocałunek

Już cichutko i drobniutko po staremu 
Widząc jak krzyczysz po rozkosz samemu
Jak płaczesz po dobro i ratunek 
Jednym westchnieniem błagasz o szacunek 
Pewną litością wymagasz - pocałunek.

poniedziałek, 27 lipca 2015

Na dobranoc

Będziesz czytał teraz na noc 
Pewną bajkę na dobranoc 
I nie raniąc ludzkich części 
Będziesz słuchał opowieści 
Nie zadając bólu twarzom 
Nieznajomym wspak witrażom
Kłującym w oczy zaspane 
Sprzedając życie za zła wianek 
I posłuchasz dalej opowieści 
O tym co ci w kieszeni szeleści 
Co w portfelu się mieści 
Posłuchasz o prawdzie 
Używek zdradzie 
Na sumienia werandzie 
Posłuchasz o litościwej pysze 
Donośnej kołysce "to ja,moje,mój,moja"
Wulgarna harmonia 
Szczeniacka ironia
I zaśniesz znów beztrosko 
Czekając na widowisko 
Jutrzejszego dnia 
Dzisiejszej nocy 
Poszukaj pomocy

Kołowrotek

Napisałaś wierszy parę 
Wszystkie słabo rozczesane 
Wszystkich sukna podniszczone 
Ich krawędzie pomarszczone 
Nitki się pourywały 
Włóczka czeka na pochwały 
Igły w linijkach 
Drewno na kijkach 
Kłaki wplątały się w werset 
Przecięty materiał na gorset 
Połamane zwrotki 
Wierszowe wywrotki 
Marne kołowrotki 

Nonsensy

Namaluj Kolorowy świat 
Podczas smogu Różowy kwiat 
Podczas deszczu Niebieskie krople 
Podczas mgły Błękitne sople 
Pokaż Szczęście w życiu 
Podczas smutku Uśmiech szeroki
Podczas łez Iskierki w oczach 
Podczas bólu Śmiech 
Spróbuj pokazać to
Spróbuj rozmazac zło 
Spróbuj zamienić chmury w słońce 
Nonsensy piekące 

sobota, 18 lipca 2015

Cinderella

Twoje powieki runą w proch 
Twoje wargi zatopią się w mrok 
Twoje serce umilknie 
Twoje życie przeminie 
Twoje myśli usną 
Gałęzie musną 
Piach przytulą 
Ból znieczulą 
Ciemność Ci będzie ostoją 
Źrenice się w czerni utopią
Zmienność nie będzie katuszą 
Garści ziemi Twój oddech uduszą
Krew skrzepnie łapczywie 
Ciało zapadnie w naczynie 
Skończą się dźwięki
Przerywanych uczuć jęki 
Słowa udręki 
Śmierci wdzięki


czwartek, 16 lipca 2015

Dusza

Dusza dynamicznie umyka 
Chociaż nie jest dzika 
Oswojona ponad logiczne wszystko 
Lecz rozbieżna jak ognisko 
Twoja dusza 
W katuszach 
Na murach wypisana 
W dusze innych zawikłana 
Wspaniała 
Pogardy nie rusza
Złości nie wzrusza 
Praw nie narusza 
Złotem nie kusi 
Błotem nie obrzuci 
Kurzu nie zmiecie 
Ni w zimie ni w lecie 
Zapomi życzliwie 
Upomni kąśliwie 
Zatańczy w dobrą noc 
Pokaże życia moc 
Uzupełni braki 
Świata wraki 
Zabierze na atramentowy szczyt 
U schyłku kalendarza 
Kopnięcia kałamarza 

Mrużąc oczy

Mrużąc oczy przed deszczem 
Spotykasz szarość nad kleszczem 
Co tkwi w twych powiekach 
Życie utrudniając 
Przez zło poznając 
Każe patrzeć dosłownie 
Minimalistycznie i chłodnie 
Zabiera radość i wiarę 
Szacunek i ambicje ponad miarę 
Postepujesz według chorych zasad 
Zgadzasz się na śmierć u nasad 
Ludzkości 
Rozpłyną twą prawdę 
Pokażą nierealnie 
Uszkodzą wzrok 
Nie na rok 
Te kleszcze 
Medialne wieszcze 

Dysonans - Miłość z ignorancją

Jak słońce zachodzi 
O wieczornej godzinie 
I miłość się rodzi 
W szczęśliwej rodzinie 
Jak szept 
Co cichą drogą 
Do uszu płynie 
Tak Ty, idealnie 
Mów dokładnie 
Kiedy oczekiwanie minie 

Jak żołnierz idzie 
Ograniczając kroki 
Jak wieża stoi 
Na niej maszt wysoki 
Jak pod niebo, drzewo 
Nieustannie się pnie 
Tak Ty w tym czasie 
Zmieść się w obrazie 
Stanowczo. 

Jak sarna płochliwa 
W lesie zanika 
Jak ptak szybko 
Przed ludźmi umyka 
Tak słuchaj mnie 
Przejrzyście 
Czuj każde słowo 
Soczyście 

Jak zwierz na tropie 
I lew w obronie 
Jak pilot w szybowcu 
Jak ogień na słońcu
Tak obserwuj mnie bacznie 
Przyglądaj się znacznie 
Pilnuj uważnie 
Strzeż mnie wyraźnie 
Miłością 

Ja jestem jeszcze
W tym cichym momencie 
Ignorancja jest wszędzie 
Więc pokaż mi szczęście
Spójrz na mnie
Raz jeszcze 
Upadnę 
Później popatrzysz na siebie