Wieczorem rozłożyć ręce
Jedwabnej chmurce w podzięce
Elektryczny dreszcz i szum
Oplata palce trzem, dwóm
Huśtawkom o łańcuchy
I ludzi stąd widzę i duchy
Cisza gęsta, trochę nerwowo się śmieje
Chociaż... kto tę panikę sieje nie wiem
Jak w tej nocnej przestrzeni
Cokolwiek osądzi, ktokolwiek oceni
Ciężko zakleszcząją się te powieki
Ciągle szamocze mojej chmury brzegi
Wielkie runą gwiazdy zaraz w śniegi
Och, przestań wreszcie
Och, spadnę przecież
Wietrze