Chciałabym żeby było normalnie
Pójść na pasterkę, gdzie głosy dzieci-aniołów dźwięcznym echem rozprzestrzeniają się po wysokim Domu, w którym biją dzwony, pozłacane świętością i spokojem
Rozpłakałabym się z miłości
Chciałabym wybrać się w blasku księżyca na wieczorny spacer, po małym mieście, gdzie ulice są daleko, a ludzie wszyscy znajomi i przyjaźni, swoi
Rozpłakałabym się ze szczęścia
Chciałabym żeby niewinny śnieg spadał mi na ręce utulone w rękawiczkach, doszukiwać się kryształków i lodowych zamków, wdychać świeże powietrze w beztroskim marszu
Rozpłakałabym się z wdzięczności
Chciałabym być w domu
W sobie,
Chciałabym zawsze móc wrócić do domu
Do siebie,
Chciałabym znów popełniać refleksje, być sobą, uczyć się od otoczenia drzew i gwiazd, tulić wrażliwością
Wrócić na swoje miejsce