Egoizm sprawił że w tej chwili
Fioletowe dłonie
Siniaki na przegubach
Połamane paznokcie
Plamy na skórze
Ból sprawiają
Uglę
Można karać siebie
To takie usprawiedliwiające
Czysto usypiające czujność
Świadomość
Nie można umrzeć
Dopóki nie zasługuje się na śmierć
Ani łzy ani krople rosy nie są niewinne
I bursztyny i szmaragdy ponoszą odpowiedzialność
Nie błyszczą
Duże dłonie i małe dłonie
Ukształtowały to co teraz
Chowają
Można być przerażonym
Że po podłodze tarzają się na wpół zwęglone
Kawałki drewna
Że próbując ogarnąć
Napotyka się białe drobne pastylki
Ukrywające się pod łóżkiem
Ale tak naprawdę
Już nie przeraża to wcale
Nie wywołuje sprzeciwu
Biorę je wszystkie
Coraz więcej
Coraz mniej czuję
I mniej widzę
Biorę je wszystkie
Czasem wypadają
Razem ze mną
Na podłogę